Miód Pitny - Recenzje miodów pitnych
Mel de Petra

Mel de Petra

Miodosytnia założona przez Pawła i Antoniego Łuczkiewiczów. Sycąc miody na własne potrzeby mieli na celu odtworzenie miodu jaki pili dawni Polacy wedle tradycyjnych przepisów jakie pozostawili nam ks. Ambrożewicz i profesor Ciesieliski. Bez sztucznych dodatków i rozmaitych sztuyczek jakie stosuje się obecnie. Podobno teraz kiedy miody swoje sprzedają - trzymają się tych priorytetów. I to wszsytko cieszy ale UWAGA ! 

Mieliśmy podczas degustacji niezbezpieczną sytuację, jakiej nigdy nie doświadczyliśmy. Jeden z nas - Tomasz - dostał wstrząsu anafilaktycznego po wypiciu 1/3 miodu Czwartak Obozowy. To nie były żarty! Objawy nastąpiły następujące - zawroty głowy, silne osłabienie, znaczny spadek ciśnienia oraz zaczerwienienie i swędzenie skóry na całym ciele. Chyba uratowała go wapno. W najgorszym momencie widział już mroczki przed oczami i musiał długo leżeć. Jesteśmy pewni, że to po tym miodzie, bo nic go nie użądliło, nic dziwnego wcześniej nie jadł, a pił wodę. Pierwszy raz w życiu takie uczulenie przeżył. Tomasz jest wprawdzie uczulony w stopniu średnim na pyłki traw oraz też reaguje na surowy miód rzepakowy ale nie tak silnie. Podobno w tym czwartaku miodem bazowym był właśnie rzepakowy wiec może to było przyczyną. Rzepak zresztą podobnie jak chmiel jest rośliną intensywnie pryskaną chemią. Z tym, że przecież wielu producentów stosuje miód rżepakowy i takich sensacji nigdy nie było. Podobny w składzie Miód Kwarciany z Augustowskiej Miodosytni nie wywołał takich objawów. Ostrzegamy więc alergików! Zaczynajcie pić ten miód dosłownie od łyżeczki i obserwujcie reakcje organizmu.

www.meldepetra.pl

Trzeciak Panieński

     

Trzeciak Panieński
Miód o barwie cytrynowej, głębokiej. Aromat jakby żywego nieprzefermentowanego miodu niezbyt przyjemny. Miód w smaku wydaje się jednak świeży, jakby jeszcze pracujący, może nieco perlisty. Na pewno dodatków nie ma żadnych i jest klarowny. Słodki i dobry, cukierkowy, dosyć kwiatowy Po podgrzaniu miód smakuje jak miodowa brzeczka. Mocno inhaluje alkoholem. Jest w smaku świeży, pyłkowy. Zimny jednak lepszy od grzanego, bo i bardziej był spójny smakowo. Po podgrzaniu smaki się rozszczepiły. Miód wydaje się nie dorobiony więc jest bardzo pyłkowy, młody i pracujący jakby - chociaż ma siarczyny. W zimnym czuć też niewielką goryczkę. Naszym zdaniem miód nie najwyższych lotów, nie warty uwagi.

Czwartak obozowy

     

Czwartak obozowy
U W A G A ! Zanim przejdziemy do opisu ostrzegamy alergików, że miód ten wywołał u kamrata Tomasza wstrząs anafilaktyczny. Tomasz uczulmy jest w stopniu średnim na pyłki traw i surowy miód gryczany, jednak nigdy w historii naszych miodowych degustacji alergii po miodzie pitnym nie dostał. Więc ten miód musi być masakrycznie alergizujący. Uważajcie jeśli jesteście na coś uczuleni - zaczynajcie od małej łyżeczki i obserwujcie reakcje organizmu. A co do walorów smakowych to miód ów o barwie ciemno limetkowej i nieco mętnawy miał zapach dziwny, jakby jakiegoś nieprzyjemnego fermentu. Wybitnie wytrawny w smaku z wyraźnie wyczuwalnym chmielem stopniowo ukazujący złożoność smakową. Jest to miód wysycony wedle tradycyjnej receptury na czwórniak obozowy czyli z dodatkiem jałowca, chmielu, waleriany i cynamonu. Miód ów jest miodem silnie trawiennym, predysponowany do posiłków. Wyczuwamy cynamon dający nieco słodkawy posmak, z którym kontrastuje ostrość jałowca. Jak na czwórniaka ma stanowczo za dużo alkoholu. Słodyczy tu nie znajdziemy wcale Po podgrzaniu uwydatnił się w zapachu jałowiec i zwiększyła się gorycz w smaku. Jest w nim pewna nuta kwaskowatości ale niewielka, chociaż potrzebna. Grzany stał się szorstki, ostry i silnie wytrawny - coś jak wytrawne wino. Po podgrzaniu pienił się dziwnie.

Trójniak markowy Resurrections

     

Trójniak markowy Resurrections
Barwę miał złocistą, ciecz mętną, a zapach niezbyt atrakcyjnego fermentu, jakby gorzkiego zioła przywołujący na myśl paskudne lekarstwo. Konsystencję miał lekko gęstawą, w cieczy unosiły się jakieś farfoclowe drobiny. W smaku okazał się słodko-gorzki, z tym że słodycz jest podobna do nieprzefermentowanego miodu, czego nie lubimy, a przypomina to o ile pamiętamy niektóre miody duńskie. W smaku skoncentrowanie słodki ale krótko, gdyż prędko przechodzi w głęboką, wyrazistą gorycz. Już po pierwszych łykach zaczyna ssać w żołądku, a finisz jest długotrwały i bardzo ziołowy. Suchy i osuszający wnętrzności, jęzor kołkiem staje, a oczy dostają wytrzeszczu. Bardzo podobny do Vermuthu. To w zimnym, a po podgrzaniu zapach stał się wręcz paskudny, a smak przeraźliwie gorzki. Jednak w sumie jakby lżejszy, bardziej wytrawny, ziołowy, wręcz gorzko-piekący. Na pierwszy plan wylazło gorzkie zioło, nie mniej jednak nie był ekstremalnie zły a raczej smakowo brutalny. Chyba z tymi ziołami doszło do przesady w tym miodzie. Generalnie miód silnie trawienny, bardzo podobny do „żywych” czyli nieprzefermentowanych do końca miodów skandynawskich. Jednak jednemu z nas on nawet posmakował, a dwóm nie za bardzo więc opinie o nim są dosyć rozbieżne w naszym małym gronie. Można powiedzieć, że to miód kontrowersyjny. Dużą wadą jest zbyt duża zawartość alkoholu jak na trójniaka, bo aż 16%.