Weryfikacja wieku

Klikając TAK, oświadczam, że mam ukończone 18 lat
TAK
NIE
Miód Pitny - Recenzje miodów pitnych
Siedem miodowych kontynentow

Siedem miodowych kontynentow

Jest to sklep oferujący miody (w tym miody pitne) z różnych kontynentów, chwalą się że produkty te są "slow food i eco food" czyli powiedzmy - nie są globalną paszą i to jest zacne. Ich miody nawiązują etykietami do różnych wykonawców powiedzmy muzycznych, z których jedynie Beethoven był muzykiem, a reszta beczącymi baranami. No ale smakowo miody są na pewno warte uznania, poza trójnikiem Beeyonce, w którym przesadzono straszliwie z imbirem oraz czwórniakiem BeeGees, który jest cienizną. Z etykiet nie dowiemy się kto wysycił dla nich miody. Niektóre przypominają nam miody Imbiorowicza, a inne jakby Apisu. Ukrywanie prawdziwego producenta jest na pewno minusem, bo jaka jest odpowiedź na pytanie - dlaczego go ukrywają?

www.7mk.pl

Dwójniak Beethoven

     

Dwójniak Beethoven
Miód o barwie ciemnej herbaty z dodatkiem soku malinowego. W zapachu od razu nieomylnie czuć malinę - naturalną. Smak cudownie słodki, pełny, owocowy o aromacie leśnej maliny z takim nieokreślonym, smakowitym posmakiem trudnym do opisania, może coś w stylu toffi? Ale my ten posmak znamy z innego miodu! Nie pamiętamy tylko jakiego. Stawiamy na malinowego dwójniaka Imbiorowicza. Lekko goryczkowy na końcu. Super smak, może pestkowatość nadaje tego aromatu? Jest to jeden z najlepszych maliniaków, o oryginalnym posmaku dodatkowym. Po podgrzaniu miód stał się krzepki, srogi i silnie malinowe. Idealnie krzepiący w zimne dni deszczowe. Jest harmonijny i idealnie pijalny mimo, że jest ciężkim przecież dwójniakiem - bo właśnie nie jest ciężki. Alkohol średnio wyczuwalny, nie dominuje. Idealny miód do grzania zimą w plenerze. Nie ma również w nim natarczywej winności - winność ma szlachetną. Ten atrakcyjny dodatkowy smak jaki ma sprawia, że jest nadzwyczaj smaczny! Słodki jak półtorak ale nie przesadnie gęsty więc stosunkowo lekki. Lepszy grzany.

Trójniak Beednarek

     

Trójniak Beednarek
Barwa słoneczna, klarowna, identyczna jak w Beeyonce. Aromat świeżych kwiatów łąkowych. W smaku okazał się bardzo łagodny, zrównoważony, pyłkowaty o szorstkiej słodkości i nutą gryzącą na końcu. Smak świeży i głęboki. Nie ma tu żadnej przesady. Jest to miód czysty czyli bez żadnych dodatków, zapewne bazą jest wielokwiat. Bardzo przypomina miody Piwowara - łudząco. Jednak chyba ma cynamon! Jakby był korzennym ale tylko z cynamonem więc może jest to miód cynamonowy? W grzanym w zapachu cynamon nadaje wigoru. Miód słodki, poetycki smakowo, cynamonowo smakowity. Jest to bardzo dobry miód cynamonowy i go polecamy z całą odpowiedzialnością. W opisie tego miodu jest, że ma jakąś „unikalną mieszankę” przypraw korzennych ale poza cynamonem to nic nie wyczuliśmy.

Trójniak Beeyonce

     

Trójniak Beeyonce
Barwa miodu była jasno słomkowa, o wysokiej klarowności, ciecz lekka. Zapach medykamentów lecz również kwiecia i słodkości. W smaku jest doskonale pijalny, najpierw słodki i łagodny, pełny, dość głęboki. Znienacka staje się gryzący, ziołowy, ostry co wyraźnie jest efektem dodania do niego imbiru i papryczki chilli. Alkohol jest wyczuwalny. Smakowo jest bardzo wyrazisty, a im dłużej go pijemy tym ten imbir bardziej piecze i przeważa nad wszystkimi składnikami. Może tu być i cynamon. Miód silnie ziołowy, a po podgrzaniu ostrość atakuje znacznie wcześniej. Zdecydowanie przesadzili z tym imbirem! Z drugiej strony jest cukierkowaty i słodki. zimny lepszy, bo mniej ostry. Ogólnie byłby niezły, gdyby zmniejszyć ilość imbiru. Można powiedzieć, że to miód imbirowy.

Trójniak Beeatles

     

Trójniak Beeatles

Miód o barwie ciepło żółtej, delikatnie nawet pomarańczowej. Aromat ma świeży, wyraźnie jabłkowo-miętowy. Przypomina napój jabłko-mięta w smaku. Niewielka goryczka być może zdradza niewielki dodatek chmielu ale pewni nie jesteśmy. Miód wyraźnie wyczuwalny w zapachu, nieco mniej w smaku. Schłodzony doskonale orzeźwia. Po podgrzaniu mocno inhalujący, bardziej słodki niż goryczkowaty. Jest to miód mocno jabłkowy z nutką jakby cynamonu i oczywiście silną miętą. Naszym zdaniem jest to miód ze spółdzielni Apis o nazwie Pomiętolony. Nam smakował zarówno zimny jak i grzany ale chyba schłodzony był lepszy. Trafna etykieta przedstawiajaca Beatlesów jako szympansy bardzo na rozbwaiła ;)

Czwórniak BeeGees

     

Czwórniak BeeGees

Jest to miód ziołowo korzenny, którego bazą zapewne jest wielokwiat. Barwę miał bardzo bladą, ledwie żółtawą, a w zapachu dominuje landrynka. Czujemy standardowy zestaw przypraw korzennych, czyli najbardziej cynamon, później gałka, trochę imbiru i goździki. Głownie jednak wybija się cynamon. W smaku jest niezwykle rześki, kwaskowaty, ale miód czujemy. Przypomina to trochę miody dawnej OSP Poznań. Podejrzewamy, że bazą jest jakaś mieszanka miodów tzw. europejskich czyli nie wiadomo skąd. Miód ogólnie wyraźnie kwaskowaty, mocno przyprawiony i niezbyt slodki, jak to czwórniak. Alkoholu nie czuliśmy w nim. Niczym się tak po prawdzie nie wyróżnia, mając charakter miodów ze znanego dyskontu. Po podgrzaniu cukierkowatość stała się gładsza ale przyprawy zaczęły stawać się gryzące na finiszu. Ciało uwypukliło się w grzanym, cokolwiek by to oznaczało. Trudno powiedzieć czy zimny lepszy czy grzany. W grzanym alkohol jest już lekko wyczuwalny i podkreśla ostry i ziołowy charakter tego czwórniaka. Bardzo w sumie podobny do czwórniaków Apisu i nawet przypomina nam czwórniak korzenny Apis albo jakiś ich grzaniec. Ma 11% i zawiera siarczyny. Możemy go podsumować tak - cienki jak głosy członków zespołu BeeGees.

Trójniak BeeBeer

     

Trójniak BeeBeer

Miód o barwie ciepło słonecznej, klarowny. W zapachu potężna dawka aromatycznego anyżu. W smaku anyżowa szorstkość i jakas taka nieokreśloność. Bardziej słodki, bardziej anyżowy, wręcz ekstremalnie anyżowy w porównaniu z miodem spółdzielni Apis o nazwie „Anyż się uda”. Oba rozlano do tych samych flasz, z identycznym korkiem, który można wyjąć bez użycia korkociąga, a także oba mają identyczną zawartość alkoholu. Podejrzewamy więc, że producentem tego miodu jest Apis ale jednak skład obu się różni co cieszy. W miodzie BeBeer anyż jest w tak dużej ilości, że wszsytkie pozostałe smaki zupełnie zdominował, co nie znaczy że miód nie jest smaczny. Ma nawet jakieś minimalne nuty kwaskowatości. Wydaje się być to trunek wybitnie deserowy, bo anyż jakby spotęgował odczucie słodyczy. Po podgrzaniu aromat anyżowy stał się jeszcze silniejszy, o specyficznym lukrecjowym odcieniu smakowym oraz nutami alkoholowymi. Grzany wydaje się nawet lepszy.W porównaniu do miodu „Anyż się uda” jest bardziej szorstki, bardziej okrągły, wręcz przypomina żelki lukrecjowe Haribo, co czyni go sztucznawym w pozytywnym tego smaku znaczeniu. Na koniec słowo o etykiecie - co wspólnego z anyżem ma grający na trąbie kot?