Augustowska Miodosytnia
Firmę założono w roku 2017 w Augustowie. Miodosytnia pozyskująca miód z Puszczy Augustowskiej, dążąca do wytwarzania miodów pitnych najwyższej jakości, co możemy potwierdzić po skosztowaniu pierwszego ich miodu. Powstała w toku działaności Bractwa Bartnego z tamtych okolic. Posiadają własne laboratorium czuwające nad zachowaniem jakości surowca. Na razie w ich miodzie pitnym jest miód pasieczny, który pozyskują od okolicznych, sprawdzonych dostawców ale powoli zbierają miód bartny na nastaw miodu pitnego. To potrwa kilka lat, bo rocznie z 32 barci będących pod ich opieką pozyskują 10-20 litrów miodu. Być może pierwszy miód oparty o surowiec z barci pojawi się już w październiku - byłby to wielki rarytas, bo w Polsce nikt takiego miodu pitnego bartnego nie syci. A wiedzieć trzeba, że miód z barci nie jest wirowany tylko wyciskany oraz ma o wiele większą zawartość rozmaitych korzystnych dla zdrowia składników. Dodać też należy, że mają tam pszczołę niezmodyfikowaną ale oryginalną, rodzimą - czarną, gdzie żyje od ostatniego zlodowacenia i była tu wykorzystywana przez miejscową ludność w barciach od wieków. Czegoż więc chcieć więcej.
www.augustowska-miodosytnia.pl
Miód barwy słomkowej, zdecydowanie klarowny, dość gęstawy o landrynkowym aromacie, podobnym jak u Piwowara (Dziki Miód). Ma dość charakterystyczny ostro-szorstkawy posmak, podejrzewamy więc, że bazą mógł być miód akacjowy. Smak jest niesamowity! Składki, o wyraźnym posmaku akacjowego miodu. Zimny jest wyborny - polecamy! Winność ma w sam raz i nie wyczuliśmy żadnego sztucznego posmaku kwasku cytrynowego. Jest to miód z miodu - czyli naturalny. Odczucie alkoholu również jest w normie. Szkoda jednak, że flasza ma tylko 0,5 litra. Po podgrzaniu uwydatnił swoją akacjowatość czyli gatunek miodu bazowego. Na gorąco wydaje się być lepszy. Jest to wysokiej jakości miód kraftowy. Jak nam zdradził producent - miód Augustowski sycono na czerwcowym wielokwiacie leśnym, w którego składzie był nektar akacjowy ale w mniejszej ilości niż wymaga to norma aby nazwać go akacjowym. Jest w nim również miód lipowy. Mieliśmy wielką satysfakcję, że tę "akacje" wyczuliśmy, co potwierdziło, że nasze kubki smakowe jeszcze się do czegoś nadają. Bo informację o tym uzyskaliśmy już po skosztowaniu miodu.
Trójniak Lipiec Augustowski
Miód przy nalewaniu obficie się pieni, co znaczy że jest musujący. Korek wprawdzie nie ma zabezpieczenia drucianego ale jest na tyle mocarny, że gaz ów w ryzach skutecznie trzyma. Zapach alei lipowej w pełni kwitnienia. Miód przez to, że jest gazowany jest niesamowicie świeży i orzeźwiający, chociaż nie jest opisany jako musujący. Ma niezwykle niską zawartość alkoholu, bo tylko 10%, co wadą nie jest, a latem wręcz zaletą. Barwę ma oczywiście lipowego miodu, bardzo skoncentrowany smak lipowy, a to też dlatego, że oprócz miodu lipowego smak został wzbogacony samymi kwiatami lipy. Kto wie czy nie jest to najlepszy miód lipowy jakie piliśmy ale w sumie chyba nie piliśmy żadnego, który by nam nie smakował ;) Bo lipce to są jedne z najlepszych miodów w ogóle. Czasem miód lipowy ma tę charakterystyczną goryczkę ale ten nie miał. Jest subtelny, świetny w smaku. Idealna proporcja słodyczy i winności aromatu. Ma idealnie zharmonizowany, głęboki smak. Absolutna jakość! Wyjątkowy! Po podgrzaniu miód stał się wyrazistszy ale wciąż bardzo okrągły. Zimny jednak o wiele lepszy niż gorący, bo podgrzewanie usuwa gaz. Bez sensu jest go przez to podgrzewać ale my dla dobra nauki nieco i takiego skosztowaliśmy. W zimnym mamy ten pocieszny smak landrynkowo cukierkowy, który lubimy. Jedyne wady to zbyt drobna czcionka na etykiecie oraz zbyt mała pojemność flaszy, co przy miodzie doskonałym zawsze nas srogo oburza.
Trójniak Jabłko na miodzie
Miód o barwie mętno limetkowej i przepięknym aromacie świeżo wyciśniętego soku z jabłek, z cukierkowym akcentem miodu. Smak słodki, głęboki, a zarazem soczyście winny. Od pierwszego łyku uznaliśmy, że to być może najlepszy miód z sokiem jabłkowym! Podobny do znakomitych "Czwórniaczków" z Dzikiej Pszczoły. Od razu wyczuwa się znakomicie zbalansowane smaki. Jest jednocześnie winny i słodki, czuć zarówno owoc jak i miód. Zimny z pewnością byłby fenomenalny na upalne lato. Zachwycił nas swym smakiem! Po podgrzaniu miód się nie zaostrzył, uwydatnił się aromat jabłka jedynie. W grzanym aromat jest niesamowity. Zimny i gorący jest równie dobry ale kto wie czy gorący nie lepszy. Z pewnością jeden z najlepszych albo i najlepszy miód z sokiem jabłkowym jakie kiedykolwiek kosztowaliśmy. Jest to miód bez żadnych wad! I co ważne - smaki są absolutnie naturalne! Cieszy normalna flasza 0,75l.
Trójniak Pieprzna wiśnia na Miodzie
Miód o barwie naparu z owocu dzikiej róży, z charakterystyczną dla takowego naparu mętnością. Aromat wytrawnego wina owocowego o wyraźnym zapachu drożdżowym. Również w smaku czujemy wytrawne wino i drożdże. Alkohol jest dosyć mocno wyczuwalny więc podejrzewamy, że fermentacja potrwała po prostu za długo i drożdże zjadły słodycz. Stąd powstała też większa zawartość alkoholu. Zaznaczyć trzeba, że smaki są bardzo naturalne, a miód nie zawiera siarczynów. Może jednak przed rozlaniem do butelek warto by takie naturalne miody pasteryzować? Po podgrzaniu bardziej zwraca uwagę brak słodyczy jak na trójniaka. Generalnie to trunek bardzo orzeźwiający i lekki - dla tych, którzy nie lubią słodkich alkoholi i jako taki polecamy. W grzanym czuć pewną szorstkość za sprawą goryczy chmielu. Na końcu wyczuwamy również lekką pikantność za sprawą dodatku pieprzu. Chmiel i pieprz zadawkowano rozsądnie, nie dominują i nie przeszkadzają. Jest to trunek wybitnie wytrawny, sugerujemy jego spożycia do posiłku. Jako zwolennicy miodów słodkich wolelibyśmy jednak aby miał więcej słodyczy. Zimny zdecydowanie lepszy. Cieszy oryginalna nazwa.
Trójniak Augustowski Wczesny
Zacytujmy pierw zacną informację z kontr etykiety: "Augustowski wczesny jest wykonany z miodów zbieranych w maju i czerwcu, kiedy to ule wypełniają się jasnym aromatycznym miodem z nektaru polnych kwiatów i rozłożystych lip". Barwę ma ów miód piękną, intensywną, nasyconą, miodową. Zapach unosi niebywałe bogactwo kwiatu lipy i kwiatów polnych - istny nektar!
Silnie schłodzony w smaku jest delikatny, jak na miody wczesnego lata przystało. Szczodra słodkość jak na trójniaka cieszy. Zwraca też uwagę niezwykle bogaty bukiet smakowy polnych kwiatów i nektaru. Mimo niewielkiej winności jest rześki i świeży. Zimny jest wprost niezwykle smakowity. Jest to miód treściwy - to nie jest lura! Można nawet powiedzieć, że to miód wybitny. Po podgrzaniu aromat nabrał kwietnego i alkoholowego aromatu. Stał się bardziej okrągły, cukierkowy, super lekki, smakowity, zharmonizowany. Jakby miał na końcu gruszkowy posmak. Wspaniały nektar o zapachu kwitnącej łąki.Idealne wyważenie słodyczy, równie dobry zimny jak i grzany ale podgrzany bardziej okrągły. Wspaniały, balsamiczny miód, który bardzo polecamy.
Trójniak Augustowski Późny
Na kontr etykiecie cenne i ciekawe informacje, które zacytujmy w całości: "Augustowski Późny jest wykonany z miodów zebranych w lipcu i sierpniu, kiedy to nasze pszczoły oprócz nektaru z bagien i lasów znoszą spadź i nektar z śródleśnych pól". Barwę ma ów specjał ciemno bursztynową, a zapach runa leśnego w czym podobny jest do półtoraka Lubelskiego Apisu. Aromat spadzi i gryki jest wyraźnie wyczuwalny, a jak na trójniaka jest bardzo słodki, znać to że miodu mu nie szczędzono! I to nam się podoba! Jest bardzo dobrze zbalansowany smakowo - między słodyczą, a pewną nutką winności.Na końcu gryczana goryczka przywołuje nam na myśl starą dąbrowę i garbniki. Las czuć na początku, a później smak gryki i ciężkość ową krzepiącą trzewia. Taki był w smaku mocno schłodzony, a po podgrzaniu stał się srogi, krzepki, ciężki, gryczany, zaś z runa leśnego ostał się ulotny zapach. Miód pozostał słodki, acz na końcu szorstki. Podsumowując - miód to esencjonalny, gęsty, zapalał się w menażce od ogniska chętnie, znać to że mógł mieć więcej alkoholu niż podane 12%. Ale alkoholu w nim nie czuć, co zaletą jest kolejną. Bardzo przypadł nam do gustu i gorąco go polecamy zarówno na zimno w lecie, jak i na gorąco w zimie.
Szczegóły składu znajdziemy na kontr etykiecie widocznej obok (wielce cieszy obfitość informacji na temat tego miodu), a oto co myśmy zaobserwowali. Przy nalewaniu miód pienił się czyli jest musujący. Potężny korek gwarantuje jednak, że nie wystrzeli samoistnie. Miód ma intensywny zapach zacnej kawy. W smaku również bardzo kawowy, na końcu bardzo słodki i wyrazisty. Razem z tym "musowaniem" daje to efekt treściwego trunku jak gazowana kawa z miodem. Jest w nim moc kawy i miodowej słodyczy na raz, chociaż znajdziemy tu również nieco ożywczej winności za sprawą tego gazu chyba. Gazowanie nadaje całości orzeźwienia - oczywiście w miodzie dobrze schłodzonym. Jest to na pewno miód z charakterem, oryginalny w smaku. Wyczuliśmy tu też tę nutę brzoskwiniową, o której piszą na etykiecie. Po podgrzaniu zapach mocnej kawy nasilił się ale sam smak jakby złagodniał, bo oczywiście gaz uleciał. Zachowując intensywność i winność. Po podgrzaniu te trzy warstwy - słodka, kwaśna i gorzkawo-kawowa przestały współgrać, utworzył się dysonans. Ogólnie należy stwierdzić, że zimny jest lepszy ale sam pomysł łącznie miodu z kawą uważamy podobnie chybiony jak w przypadku miodu Apis z ostrą papryką. Po prostu kawa ze względu na swój silny charakter smakowy zbyt gryzie się z silnym charakterem miodu.
Miód o barwie ciemnej herbaty i wspaniałym aromacie dobrej kawy z nutami miodowymi oraz orzecha włoskiego. Dość ciekły. W smaku wyborny! Miodowy smak przeplata się z delikatną goryczką kawy, która przełamuje słodycz i nadaje pewnej świeżości tej zacnej całości. Bardzo smakowity, pełny, bogaty i długotrwały. Najpierw jak na trójniaka szczodrze słodki, przechodzący w lekką cierpkość, a nawet subtelną goryczkę. Jest to można powiedzieć miód wielowątkowy, a uwagę zwraca aromat świeżo zmielonej wyśmienitej gatunkowo kawy. Po podgrzaniu aromat kawy wzmógł się niebywale i powstało wrażenie picia wybornej kawy posłodzonej miodem. Już od pierwszego łyku miód ów zachęca do kontynuowania degustacji. Czujemy tu dodatkowo nuty orzecha włoskiego co czyni całość wyśmienitą. W gorącym słodycz miodu jakby schodzi na dalszy plan i wciąż to połączenie kawy z miodem zachwyca. Miód niebywale aromatyczny, lekki, doskonale pijalny, a alkohol nie wyczuwalny. Wybitny miód z gatunku kawowych, do których ogólnie nie byliśmy przekonani ale ten nas przekonuje ;)
Miód o ładnej, ciemno złotej barwie i aromacie żywego nieprzefermentowanego miodu. Ewidentnie miód jeszcze pracuje, bo się pieni i w smaku również czujemy "zywy" miód, co trochę nas dziwi. Jako, że nie wypracował cukru w odpowienim stopniu, jest jak na trójniaka mocno słodki. Jak dwójniak. Jest to miód czysty, bez dodatków ale leżakowany 6 miesięcy w dębowych węgierskich beczkach. Trzeba przyznać, że mimo iż nie przepadamy za takimi "zywymi" miodami to ten nam bardzo smakował. Ma ten ciekawy posmaczek wynikajacy z leżakowania w dębowych beczkach. Po podgrzaniu pienił się jeszcze bardziej, co nie dziwi. W grzanym czuć jego wyrazistość i kleistość nie do końca przefermentowanego miodu bazowego. Przypomina niektóre miody duńskie ale smakowo oczywiście dużo lepszy. Zimny lepszy niż grzany, ogólnie miód godny polecenia.
Czwórniak Podlaska Szeptucha
Barwę ów czwórniak ma jasno miodową, a zapach słodki. Lecz smak mocno wytrawny, kojarzący się z owocem z minimalną słodyczą, silnie otumaniający aromatem ziół na trawienie. Korek solidny, że aż trudno go wyrwać - trzyma się jak ostatni ząb w paszczęce mamroczącej szeptuchy. Jest to miód ziołowo-korzenny ale ma winność. Zioła i korzenie czuć na końcu. Zimny wzmaga intensywne doznania smakowe wytrawności i szorstkości, która na końcu się zaostrza, niczym wredna szeptucha. Zioło i korzeń w miodzie są dla nas trudne do zidentyfikowania ale ma w sobie coś piekącego jako obłąkana wiedźma po spożyciu wegańskiej sałatki z Barszczu Sosnowskiego. Po podgrzaniu brak słodyczy i winności, pozostała goryczka i pieczenie ziół. W związku z powyższym grzać go nie polecamy, co zresztą niczym dziwnym nie jest, bo czwórniaki lepsze są generalnie chłodne. Podsumowując - miód bardzo wytrawny, bardzo ziołowy i korzenny, nieco winny i predysponowany przez to do posiłku.
Miód o barwie jasno żółtawej, cytrynowej. Po otwarciu flaszy wydobywał się CO2 i poczuliśmy zapach drożdży, co sugerowało że miód wciąż "żyje" i stał się musujący, co jest jak najbardziej korzystne o ile wypije się taki w odpowiednim czasie zanim drożdże zjedzą słodycz. W tym przypadku udało nam się tak właśnie trafić. Dzięki temu, że korek był niebywale mocno osadzony - gaz go nie wypchnął. Zapach miodu zdradzał jakiś wczesnowiosenny wielokwiat. W smaku najpierw mocno szczypiący za sprawą gazu ale jak na czwórniaka okazał się niezwykle słodki i smakowity. Idealnie zbalansowany! Na końcu czuć niewielką goryczkę za sprawą chmielu ale w sam raz. W doskonały sposób również odczuwa się imbir i jałowiec. Polecamy zimny na lato. Jest świeży, winny ale przy tym i słodki jak na miód przystało. W zimnym te korzenne dodatki były subtelne a w gorącym uwydatnił się smak i zapach chmielu, jałowca i wyraźnie doszedł do głosu cynamon. Poczuliśmy jabłko z cynamonem, chociaż na kontr-etykiecie nic o jabłku nie piszą. Wydaje się nam, ze to jabłko jakieś w stylu antonówki tam jest, nadając całości winnego posmaku.
Autorem receptury jest Jarosław Okulski, a producentem jest Augustowska Miodosytnia. Miód zdobył tytuł Grand Champion w konkursie Mead Madness Cup w 2020 roku ale my pijąc go nie stwierdziliśmy aby był on jakiś nadmiernie wyjątkowy. Jest to miód naturalny, w którym nie ma żadnych innych dodatków poza miodem, drożdżami i wodą. Miód klarowny o złocistej barwie. Wciąż żywy, toż znaczy pracujący we flaszy, mający lekką piankę. Aromat jego piwny, iście łagodny. Zapach chmielowo piwnego fermentu. W smaku dość prosty, mało słodki aczkolwiek orzeźwiający. Na pewno gorzkawy o małej kwaskowatości. Chyba za małej. Niby ma być bez żadnych dodatków ale nas jakoby chmiel w gardziele drapał. Gaz czyni go lekkim, rześkim, doskonałym po schłodzeniu na lato. Zapewne bazą jest wielokwiat. Smak ogólnie szorstki, lekko drapiący, piwno - drożdżowy. Podgrzaliśmy go dla dobra nauki i wówczas pienił się obficie, a ferment stał się intensywny. Tak jak podejrzewaliśmy - po podgrzaniu stał się dużo gorszy, do grzania kompletnie się nie nadaje. Stał się mocniej wytrawny, gryzący, ostry, w zapachu za dużo drożdży i ten piwny zapach. Ogólnie to miód za mało kwaskowaty, raczej goryczkowy. Uznaliśmy, że miód ów jest płaski. Jego smak nie uzasadnia przyznania mu tej nagrody naszym zdaniem. Podsumowując - miód mocno trawienny, po schłodzeniu jako aperitif. Przeciętny. Czy może zmienił się w trakcie leżakowania na gorsze, kiedy drożdże wciąż pracowały we flaszy? Na to pytanie odpowiedzi nie znamy. Takie podejrzenie jednak mamy. Jak to już kiedyś wspominaliśmy - drożdże powinny być zahamowane w butelce, a jeśli nie to taki trunek powinien mieć datę przydatności do spożycia, ewentualnie powinien być przechowywany w bardzo niskiej temperaturze w okolicy zera
Trójniak MMC Champion Medunica
Miód o barwie niebywale bladej, ledwo słomkowej, gdyż bazą jego stanowi miód slonecznikowy. Jest to więc miód wielce oryginalny i chyba jedyny taki na rynku, przynajmniej w Polsce. Z zapachu bardzo rozlozysty, kwiecisty i pełny. Niebywle przyjemny. Bardzo ciekły, doskonale klarowny. W smaku wręcz idealnie lekki, bardzo słodki jak na trójniaka. Od razu wyczuwamy smak miodu słonecznikowego i jest to smak niebywale gładki, aksamitny, rołozysty i głęboki, z delikatną nutą przyjemnej kwaskowatości na końcu, przywołującą na myśl sok z cytryny. Jest to miod niebywale pijalny i w pełni można go uznać za mistrzowski. Po podgrzaniu stał się wyraźnie inny. Nadal wprawdzie czujemy wyborną słodycz i aromat słonecznika lecz uwydatniła się naturalna kwaskowatość, naszym zdaniem pochodząca z cytrynowego soku. Po podgrzaniu jest to miód niebywale spójny i gładki oraz rozłożysty w smaku, lecz bardziej ostrawy i jakbyśmy też nieco czuli alkohol, chociaż jest go tu ponoć mało, bo tylko 12%. Przy podgrzaniu miód się pieni, co może zmylić, że już się zagrzał należycie. Zarówno zimny jak i gorący okazał się być wybornym trójniakiem, nalezącym do najlepszych trójniaków jakie pijaliśmy. Ma w sobie coś jakby oleistość pestek słonecnzikowych, co daje mu bardzo ciekawy i wielce oryginalny charakter. Niewątpliwie miód wybitny!
My tego typu miody nazywamy "podmiodkami", gdyż miodu w nich niewiele, mają też mniejszą zawartość alkoholu ale do miodów pitnych nado je zaliczać, bo i skład i proces ten sam. Jest to miód trudny do zaklasyfikowania, bo ze względu na małą ilość miodu trzeba by go nazwać może ośmiorakiem? Barwę miał naturalnie mętną, mleczno żółtawą. Intensywny zapach drożdżowego fermentu z nutą chmielu i lekką wonią żywiczną. W smaku ostrawy, nawet przechodzący w dość szorstki, mocno wytrawny ale nie goryczkowaty. Słodyczy tu nie uświadczysz, miodu to jeno cień pozostał. Zimny wspaniale orzeźwia wiec jest idealnym na lato. Dobry ale w kategorii trunków mało słodkich i jest on najbardziej wytrawny spośród trzech Zbicieni tej wytwórni. Po podgrzaniu, czyli bez gazu doznania smakowe się zubożyły. Podgrzany stał się bardziej winny. Zimny jest zdecydowanie lepszy. Cieszy obfitość rzeczowych danych na etykiecie ale czcionka mogła by być większa, bo trudno to bez lupy czytać.
My tego typu miody nazywamy "podmiodkami", gdyż miodu w nich niewiele, mają też mniejszą zawartość alkoholu ale do miodów pitnych nado je zaliczać, bo i skład i proces ten sam. Jest to miód trudny do zaklasyfikowania, bo ze względu na małą ilość miodu trzeba by go nazwać może ośmiorakiem? Barwę miał ów podmiodek żółtawą, mętnawą. W zapachu czuć miodowo cytrusowy aromat ale chmielu nie czujemy. Miód w smaku wyraźnie słodki, co nas ucieszyło. Miód bazowy to najpewniej wielokwiat. Na końcu może leciutka goryczka biorąca się z chmielu ale minimalna. Paradoksalnie "Chmielowy" jest najbardziej słodki ze Zbicieni. Po podgrzaniu czuć jakby zapach i smak miodu spadziowego. Zdecydowanie najlepszy do podgrzania spośród Zbicieni. Bardzo zróżnicowany aromat. Ale mimo wszystko zimny lepszy, bo zachowujemy jego gaz. Cieszy obfitość rzeczowych danych na etykiecie ale czcionka mogła by być większa, bo trudno to bez lupy czytać.
My tego typu miody nazywamy "podmiodkami", gdyż miodu w nich niewiele, mają też mniejszą zawartość alkoholu ale do miodów pitnych nado je zaliczać, bo i skład i proces ten sam. Jest to miód trudny do zaklasyfikowania, bo ze względu na małą ilość miodu trzeba by go nazwać może ośmiorakiem? Barwa mętna, jabłkowa. Miód jak i pozostałe Zbicienie musujący ale lekko,. W smaku bardzo winny, wyraziście jabłkowy, słodyczy ilość minimalna ale jest. Czuć mocny ferment drożdżowy. Zimny bardzo orzeźwiający ale trzeba zaznaczyć, że to nie jest smak typowego miodu pitnego. Jest on również najbardziej winny spośród Zbicieni. Po podgrzaniu stał się wręcz przesadnie kwaśny więc zdecydowanie lepszy jest chłodzony. Cieszy obfitość rzeczowych danych na etykiecie ale czcionka mogła by być większa, bo trudno to bez lupy czytać.
Barwę miał mętną, jasną, złotą. Aromat wyraźnie żywiczny, ostrawo sosnowy posmak prastarej kniei. Ciężki, pełny w smaku. Czuć jałowiec, runo leśne, dosyć niewielka słodycz. Ten zdaje się bardzo podobny do pierwszego nastawu. Oczywiście pić należy mocno schłodzony, bo to napój musujący, idealny na lato. Flasza trochę tylko za mała.
Barwa pełna, miodowa, mętna. W zapachu czuć miód. Nowy nastaw tego Zbicienia bardzo przypadł nam do gustu. Jest bowiem wyraźnie słodszy w smaku od pierwotnego. Czuć zarówno chmiel i jego lekką goryczkę, jak również wyraźną bazę miodową. Nie szczędzono też drożdży, gdyż ich specyficzny zapach i smak mile łechce podniebienie.
Jako napój musujący polecamy mocno schłodzony na lato.