Šušvės midus
Tę pasiekę/miodosytnię prowadzi pszczelarz od trzech pokoleń. Obecinie pasieka posiada 200 uli. Miód pitny robił już dzidek obecnego właściciela. Pasieka znajduje się w powiecie kiejdańskim, we wsi Plinkaigalis, nad brzegiem Šušvė, stąd jej nazwa. Produkują miód pitny ze swojego miodu więc można być pewnym, że nie kupujemy pseudo miodu. Na stronie producenta można wyczytać, że "Gotując miód pitny nie oszczędzamy miodu - każdy litr miodu pitnego zawiera aż 750gr" i to się czuje kosztując te miody! Dalej czytamny, że "Do produkcji nie używamy żadnych dodatków chemicznych, a jedynie naturalne
surowce (niewielkie ilości siarczynów powstają automatycznie podczas procesu produkcyjnego). To nas wyróżnia na tle innych producentów." To również cieszy! Dalej czytamy: "Miód pitny dojrzewa co najmniej 1 rok, niektóre gatunki miodu pitnego co najmniej 3 lata. Główny składnik - miód - nadaje miodowi kolor, smak i zapach. Smak dojrzałego miodu pitnego jest dyskretnie słodki, pełny. Miód pitny wlewamy do butelek o oryginalnym designie, korki pokryte są naturalnym woskiem pszczelim". Potwierdzamy, że to są miody dobre ale w kilku czuliśmy tzw. "żywy miód" - czyli one chyba nie są femrnentowane jak miód pitny lecz zmieszane. To duży mankament smakowy. Niektóre bardzo nam smakowały, inne mniej ale ogólnie są warte polecenia. Dodajmy też, że są tak zakorkowane, że aby korek w ogóle wydostać nie będąc zapaśnikiem trzeba wpierw nadciąć końcem nożyka korek wokół aby go nieco odspoić od szyjki. Bez tego zabiegu prędzej nam dysk wyskoczy niż wyrwiemy ten korek.
www.susvesmidus.lt
Midus Kunigaiksciu - Miód pitny książęcy
Miód z miodu, czyli klasyczny miód bez dodatków owocowych czy korzennych. Skład ma wielce oryginalny jednak: ciemny miód, woda, chleb pszczeli, smoła. Miód ów ma barwę ciemno orzechową oraz orzechowy, intrygujący zapach. Jest też nadzwyczaj gęsty i lepki, znać to, że miodu mu nie szczędzono i to już nas wielce uradowało. W smaku wyborny, ciężki, miodowy, treściwy. Podejrzewamy, że użyto albo miodu gryczanego albo spadziowego. Słodki na początku, zaś później ściągający. Jakbyśmy tu czuli nawet jakieś zioła ale może to efekt użytego miodu ciemnego. Pewna winność harmonizuje całość smaku. Odnajdziemy tu klimat starej beczki, i piwniczki jak u Jarosa. Po podgrzaniu stał się miodem wybitnym jako najprzedniejszy, długo leżakowany dwójniak. Stał się srogi, krzepiący, słodko goryczkowy i winny zarazem. Wybitny miód do grzania w zimne dni do kosztowania w plenerze. Grzany jest lepszy, dużo bogatszy. Zachwyca bogata gama smaków przy w sumie niewielu składnikach. Jest to jednak miód deserowy więc flasza 0,5 l jest jak najbardziej na miejscu. Cieszy oblanie korków prawdziwym woskiem pszczelim!
Midus Avieciu - Miód pitny malinowy
Skład jego jest prosty - miód z letnich kwiatów, sok malinowy i woda. Ale wybitny miodosytnik z tego składu wytworzy smakowy poemat i tak jet w przypadku tego miodu. Barwę miał mocno purpurową z odcieniem brązu nawet. Znać to, że ani miodu ani maliny mu nie szczędzono! Już po otworzeniu miód zachwyca intensywną wonią malin i delikatnie sfermentowanego miodu. Podejrzewamy grykę, bo miód jest ciężki. Miód ów jest mocno słodki, wyraziście winny przy tym ale bardzo naturalny smakowo. Jest to wybitny, wyrazisty maliniak. Winny rozgrzewający, owocowo świeży i miodowo słodki. Zdecydowanie jest to najlepszy maliniak jaki kiedykolwiek piliśmy. Przesłonił nawet nasze polskie najlepsze. Grzany jest lepszy niż zimny. Na końcu stał się wręcz szorstki z tej intensywnej maliny, która jest na 100% naturalna. Bardzo sycący, krzepiący trunek deserowy. Korek osadzony jak w każdym z miodów tego producenta solidnie, aż wyrwać ciężko. Cieszy oblanie korków prawdziwym woskiem pszczelim!
Midus Agurkinis - miód ogórkowy
Jest to pierwszy chyba na rynku miód pitny „warzywny”, bo z dodatkiem soku z ogórków. Barwę ów miód ma ciemnej esencji herbacianej, zaparzonej do granic możliwości. Zapach iście intrygujący, świeżo obranego ogórka szklarniowego. Pierwsze wrażenie smakowe uwydatnia niewielki posmak karmelkowy albo to może późnojesienny wielokwiat daje taki efekt, ewentualnie miód gryczany. To oczywiście tylko nasze gdybanie, bo producent tego nie podaje. Uwydatniają się w smaku nuty orzecha włoskiego, którego ciężkość łagodzi delikatny ale aromatyczny i jakby nie do końca pasujący do miodu ogórek. Jednak trzeba podkreślić, że ogólnie pomysł jest niezły i o niebo lepszy niż miód z kawą. Jeśli chodzi o ciężkość i „tłustość” można ten miód porównywać do naszego polskiego dwójniaka. Po podgrzaniu o dziwo złagodniał i stał się mocniej ogórkowy w zapachu i smaku. Podgrzany dużo lepszy, bardziej aromatyczny, lżejszy. Smaki są bardziej spójne. Alkohol wyczuwalny subtelnie. Czekamy na inne miody warzywne także i u innych producentów - może marchewkowy?
Midus Pieniu ziedai - miód mniszkowy
Barwę miał mętną, taką średniej herbatki. Wyraźnie wyczuwalny aromat kwiatów i wręcz owocowy ale to chyba złudzenie. Jest bardzo ale to bardzo winny, co ze składników nie wynika wiec podejrzewamy zawartość kwasku cytrynowego. A przy tym intensywnie miodowy. Na końcu ostry i szorstki, srogi co zapewne wynika z zawartości owego mniszka. Jednak w tym miodzie przeszkadza smak jakby „żywego” (nie fermentowanego) miodu. Zwraca w nim uwagę mocna kwiecistość smaku, ale przeszkadza ta nadmierna kwaskowatość. Po podgrzaniu ciekawostka! Miód nie zmienił się! To chyba pierwszy taki przypadek w naszej historii aby miód po podgrzaniu był taki sam smakowo jak zimny. Czyli stał się jeno gorący ;) Ogólnie ten chyba wydał nam się najgorszy z wszystkich jakie kosztowaliśmy tego producenta.
Midus Pilenu - z czarną porzeczką
Jest to miód lipowy z sokiem z czarnej porzeczki więc barwę ma niezwykle ciemną jak sok z porzeczki. W aromacie zapach czarnej porzeczki jest całkowicie dominujący, tako miodu żadnego nie czuć. Miód ów okazał się silnie owocowym, winnym, smakowicie rześkim. Czuć w nim życie a zarazem pewną ostrość wynikającą zapewne z miodu lipowego i jego charakterystycznej goryczki, której jednak nie wyczuliśmy. Bardziej wydal się nam miód bazowy jako jesienny wielokwiat. Z serii miodów tego producenta ten należy do najlepszych ale trzeba zaznaczyć, że smak czarnej porzeczki do miodu bardzo pasuje i takie miody zwykle są bardzo dobre. Tu winność jest naturalna pochodząca z soku. Porzeczkę czuć od początku do końca. Po podgrzaniu wzmogła się winność i szorstkość. W porównaniu do porzeczkowego miodu firmy Apis - Kurpiowskiego dwójniaka - jest mniej okrągły, bardziej szorstki, zaś sam miód bazowy jest słabo wyczuwalny.
Midus Kanapinis - Miód konopny
Miód wytworzony w oparciu o prażone konopie. Miodem bazowym był letni wielokwiat. Barwę ów miód ma herbacianą, ciecz dość rzadką, mało lepką. Po uporaniu się z korkiem (patrz opis tej wytwórni u góry) uderzył nas bogaty aromat miodu, ziół i jakby zapach wysuszonego siana (sic!). W pierwszym odczuciu smak był cierpki, wręcz nieco gorzkawy, na końcu jednak miodowy i trochę jakby winny. Różnorodny pomimo bardzo prostej receptury - miód, woda i konopie. Jest on dosyć spójny w smaku, nic tu nie dominuje. Po podgrzaniu w zapachu dominuje suszone siano ze stodoły. Jest mocniej ziołowy, zaostrzył się smak i zioło zrobiło się intensywnie szorstkie - chociaż na etykiecie o ziołach nic nie napisano. Smak trwa długo, jest rozgrzewający. Na pewno jest to smak oryginalny, drugiego takiego na rynku nie znajdziemy. Mocno wysuszający gardziel! Trudno powiedzieć czy on jest dobrym pomysłem czy nie - my go raczej klasyfikujemy jako miód ziołowy, co zapewne ma swoje źródło w tych konopiach prażonych. Ogólnie nie najgorszy.
Jest to miód wytworzony z miodu letniego z dodatkiem soku wiśniowego. Barwę ma mętną niebywale (chyba najmętniejszy jaki widzieliśmy kiedykolwiek), rubinową, ciemną. Zapach mocno owocowy, ewidentnie wiśnia dojrzała z pestką, gdyż wyczuwamy woń "drewnianą". Smak mocno wiśniowy, naturalnego soku wiśniowego, którego nie szczędzono. Wprawdzie wiśnia dominuje ale miód się wyczuwa i harmonizuje jędrną cierpkość wiśni. Jest to miód mocno owocowy ale wciąż miód. Srogi! Po podgrzaniu miód stał się szorstki, ostry, mocno wiśniowy, kwaskowaty, drewniany, cierpki, że aż jęzor kołkiem staje. Zimny lepszy niż grzany. Generalnie jest nieporównywalnie słabszy od wiśniowego miodu na przykład Jarosa oraz innych jakie piliśmy. Tego akurat nie polecamy.
Midus Tradicinis - Miód klasyczny
Jest to miód z miodu czyli klasyczny, wytworzony w oparciu o recepturę z XIV wieku, z dodatkiem jałowca i chmielu. Barwę miał ciemną, bursztynową. W zapachu intensywnie miodowy, czuć, że jest to miód ciężki, wyleżakowany, treściwy, o przyjemnym zapachu późnego wielokwiatu. Konsystencję miał lepką, gęstą. W smaku bardzo słodki ale doskonale gładki, zharmonizowany, wyleżakowany. Ilość miodu sprawia, że można go porównać do polskich dwójniaków. Bardzo klarowny. Ma nutę orzechową, aromat świeżego orzecha włoskiego. Delikatna winność nieznanego pochodzenia czyni słodycz orzeźwiającą. Smak jest długotrwały, siedzi w gębie i dusi rozkoszą słodyczy pszczelej. Grzany okazał się równie gładki, pięknie wyważony, balsamiczny, zyskał walorów smakowych. Na końcu czuć nieco srogości drewnianej, charakterystycznej dla tej wytwórni. Cukierkowy jakby. Wyborny miód! Grzany dużo lepszy, bo okrąglejszy. Gorąco go polecamy!
Midus Jurate - miód jabłkowy
Jest to produkt dziedzictwa narodowego, miód z dodatkiem soku jabłkowego. Trunek o barwie herbaty rozjaśnionej cytrynką, klarowny, rzadki, o zapachu bardzo przyjemnego fermentu jabłkowego. W smaku winny, szorstki, a zarazem miodowy. W całości spójny. Wyczuwalna, charakterystyczna dla miodów tej wytwórni szorstkość. Udany miód o zharmonizowanych smakach. Ciężkość miodu prawdopodobnie późnego wielokwiatu dobrze harmonizuje przyjemne jabłko. Po podgrzaniu stał się ostrzejszy. Czuć że to miód jabłkowy ale nie jest bardzo wyrazisty. Grzany jest ostry, dobrze rozgrzewający w dni zimne, winny i lekki. Pierwsze czujesz jabłko, a później miód. Ma specyficzną wielowymiarowość smaku. Zimny dobry na lato, a grzany na chłody. Ogólnie dobry ale odstaje od naszych polskich miodów jabłkowych.